czwartek, 9 maja 2013

Piąty

Kiedy ciemność nocy przychodzi, to jest czas kiedy zwierzę ożywa szukając czegoś dzikiego.


Weszła pod prysznic i odkręciła kurek z gorącą wodą, której pozwoliła spływać po swoim ciele. Nie wierzyła w to, co zaszło między nią, a Malfoy'em kilka godzin temu. Wciąż nie potrafiła pogodzić się z myślą, że spotkała go po tylu latach. Nie sądziła, że to kiedykolwiek nastąpi, a tu proszę. Przymknęła powieki, a pod nimi zaczęły ukazywać się obrazy mające związek z arystokratą. Przypomniała sobie jedną z boleśniejszych scen, jaka kiedykolwiek między nimi zaszła. Od tamtej pory coś w niej pękło, coś się zmieniło. Nie była dawną sobą.

Ciemne, burzowe chmury wisiały nad Hogwartem. Z nieba lał się deszcz. Tego zwykłego, listopadowego wieczora nikt nie odważył się wyjść z zamku. Uczniowie spędzali popołudnie w swoich dormitoriach lub pokojach wspólnych. Czas upływał im niesamowicie szybko, gdy wszyscy pogrążali się w rozmowie. Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia ślęczeli przed zwojem pergaminu usiłując napisać cokolwiek z zadanych wypracowań. Jedną z takich osób była brązowooka Gryfonka. Siedziała w bibliotece wpatrując się w pusty kawałek papieru leżący przed nią na stoliku. Po raz pierwszy miała problem z napisaniem zadanego zadania. Nigdy nie sprawiało jej to większych kłopotów, a dziś jak na złość miała jakąś blokadę. Żadne zdanie nie potrafiło się ułożyć tak, jakby tego chciała. Obok niej zalegał mały stosik pomiętych woluminów, na których widniały góra dwa przekreślone zdania. Zatrzasnęła podręcznik, do którego wcześniej  włożyła czyste kartki, po czym schowała go do torby. Obok książki wylądowało jej pióro. Chwyciła swoje rzeczy i opuściła bibliotekę. Spojrzała na zegarek widniejący na jej nadgarstku i z ulgą stwierdziła, że jest dopiero godzina dwudziesta. Uśmiechnęła się do siebie na myśl o tym, że chociaż ten jeden, jedyny wieczór nie będzie zmarnowany. Postanowiła, że skoro i tak nie potrafi niczego napisać, to chociaż spożytkuje ten czas inaczej. Miała ochotę na rozmowę z przyjaciółmi. Dawno tego nie robili. Brakowało jej wspólnych spotkań przed kominkiem ze znajomymi. Całym jej światem była nauka i najlepsze oceny.  Minęła kolejny korytarz z kolei, kiedy usłyszała jakieś krzyki. Z tego, co do niej dolatywało wywnioskowała, że jest tam dwóch chłopaków. Z tej odległości jednak nie była w stanie określić, do kogo należą owe głosy. W tym momencie jej ciekawość wzięła górę. Nie zastanawiając się nad niczym ścisnęła mocniej pasek, który utrzymywał jej torbę na ramieniu i poczęła się skradać. Jak najciszej tylko potrafiła posuwała się w kierunku, z którego dochodziła rozmowa.  Już prawie była na miejscu, gdy nagle dobiła do czegoś. Jak się chwilę później okazało była to jedna ze zbroi jakich w tym miejscu było pełno. Rozsypała się na kawałki, a echo, jakie wydała rozniosło się po korytarzach. Wzbudziła tym zainteresowanie dwójki nastolatków pogrążonych wcześniej w swoich sprawach. Czym prędzej minęli zakręt i stanęli z nią oko w oko.
- No proszę, proszę. Kogo ja tu widzę? Szlama Granger - na te słowa natychmiast uniosła wzrok, a jej serce zamarło. Plany o spokojnym, nostalgicznym wieczorze ulotniły się gdzieś daleko. Oto stali przed nią Dracon Malfoy i jego najlepszy kumpel Blaise Zabini.
- Nikt cię nie uczył, że nie wolno podsłuchiwać? - chłodny głos ślizgona przeszył ją na wskroś. 
- Pieprz się, Malfoy! - krzyknęła niczym rozjuszona kotka. Nie miała ochoty na jego głupie docinki. Przyzwyczaiła się już do tego, że traktował ją jak zwykłą zabawkę, z której naśmiewał się razem ze swoimi towarzyszami. Nie robiło to na niej żadnego wrażenia. Podniosła się z podłogi, na której wylądowała w skutek zderzenia z metalowym przedmiotem. Pozbierała swoje rzeczy i miała zamiar ich ominąć, ale ktoś jej na to nie pozwolił.
- A ty dokąd? Pozwoliłem ci odejść? - odwróciła głowę w jego stronę, a ich oczy się spotkały. Widziała w jego wzroku wiele uczuć, których nie chciałaby widzieć. Patrzył na nią z pogardą i odrazą. Czuł się od niej lepszy tylko dlatego, że pochodził z rodziny, w której od kilku pokoleń małżeństwa zawierane były między dwojgiem czarodziei. Między innym właśnie, dlatego tak dobrze się uczyła - za wszelką ceną starała się udowodnić światu, że choć jej rodzice to mugole, ona zasłużyła na miano czarownicy.
- A kimże ty jesteś, aby mi rozkazywać? -  w ciągu tych kilku lat prześladowań blondyna już zdążyła złapać wprawę. Ich potyczki były atrakcją dla wielu uczniów. Cóż się dziwić skoro zdarzały się codziennie. Nauczyła się też, aby nie pokazywać jak bardzo ranią ją jego słowa. Nie raz i nie dwa łzy zbierały się w jej oczach, nigdy jednak nie pozwoliła im spłynąć w dół.
- Milcz, szlamo! - zaczęła go irytować. Już od dawna tak było. Kiedyś była inna. Kiedyś widział w jej oczach ból i przerażenie, ale od niedawna to wszystko zniknęło. Pojął w końcu, że ona potrafiła ukryć swoje uczucia by nie dać mu satysfakcji. Wiedza ta rozwścieczała go jeszcze bardziej. Bawiło go jej cierpienie. 
- Malfoy, Malfoy, Malfoy - zacmokała teatralnie - czas abyś zmienił płytę. Stajesz się nudny. Jeżeli potrzebujesz jakichś nowych pomysłów doradzałabym odwiedzenie biblioteki - blond włosy chłopak spojrzał na nią jak na kretynkę, ale ta niczym się nie przejmując ciągnęła swój wywód. Drugi ze ślizgonów stał z boku i tylko przypatrywał się tej scenie. Od "przywitania się z Granger" nie odezwał się już słowem. Nie był potrzebny. Oni radzili sobie doskonale - nie wiesz, co to biblioteka? - blondyn poczerwieniał na twarzy i zacisnął dłonie w pięści. Hermiona jednak niewzruszona mówiła dalej - Malfoy biblioteka to miejsce, w którym na duuużych pólkach poustawiane jest mnóstwo mądrych książek. Mówię ci zajrzyj kiedyś - tego było już za wiele. Miarka się przebrała. Pchnął ją na ścianę, po której zjechała. Szarpnął nią niczym szmacianą lalką sprawiając, że znów stała na własnych nogach. Przyparł ją do muru i mocno trzymał. 
- Zamknij się albo pożałujesz! - miał dość szydzenia sobie z niego. Nie pozwoli na to nikomu, a już na pewno nie jej.
- Ojej, czyżbyś naprawdę nie wiedział? - bała się ale próbowała to zamaskować. Widziała w jego oczach i ruchach gniew. Nigdy nie wiadomo, do czego zdolny jest syn śmierciożerców i przyszły sługa Voldemorta. Ostrzegał ją, ale nie posłuchała, a jemu puściły nerwy. Uniósł rękę i po prostu ją uderzył. Skuliła się w sobie i zaczęła szlochać. Po raz pierwszy rozpłakała się przy nim. Nie wierzyła, że mógłby ją uderzyć, ale teraz miała namacalny dowód. Policzek, w miejscu, w którym jego dłoń zetknęła się z jej skórą, piekł niemiłosiernie. 
- Ostrzegałem - syknął i puścił ją. Opadła w dół i ukryła twarz w dłoniach. Nie wytrzymała. Odszedł razem z Blaise'm zostawiając ją samą.

Po jej bladym policzku potoczyła się jedna, samotna łza, którą szybko starła. Obiecała sobie, że już więcej nie będzie płakać, nie przez niego. Te wspomnienia bolały. Nawet bardzo. Nie wiedziała, dlaczego wyżywał się akurat na niej. W szkole roiło się od dzieci mugolskich rodziców, ale Dracon za szczególny cel wybrał właśnie ją. Miała mu to za złe. Pamiętała każdą obelgę skierowaną w jej stronę. Wszystko to, o czym powinna zapomnieć, ale nie mogła, nie chciała. To były momenty, które przybliżały ją do decyzji, które podjęła. Do decyzji, które zaważyły na jej życiu. To dało jej siłę by mogła przetrwać obecną sytuację i choć cierpiała katusze, była dzielna. Nauczyła się ukrywać uczucia i uwalniać je dopiero w swoim domu. Nauczyła się grać. Była aktorką w grze zwanej życiem. To wychodziło jej naprawdę rewelacyjnie. Zasłaniała się maską obojętności i cynizmu. Tak jak on - przemknęło jej przez myśl. Musiała sama sobie przyznać rację. Postępowała właśnie tak samo. To on ją tego nauczył. To on ją do tego zmusił. Może i nieświadomie, ale zmusił. Otworzyła oczy i wyszła z kabiny. Do ręki chwyciła ręcznik, którym się owinęła i wróciła do swojego pokoju. Spojrzała w okno, za którym słońce już chyliło się prawie ku zachodowi. Mało czasu. Za niecałe dwie godziny znów powinna stawić się w pracy, ale to ją jakoś mało obchodziło. Chciała się spóźnić, choć raz. Dostrzegła jakiś cień na parapecie. Podeszła bliżej i ujrzała małą sówkę, która delikatnie postukiwała dzióbkiem w szybkę. Wpuściła ją do środka, a ona przysiadła na wieszaku na ubrania i wyciągnęła nóżkę w stronę kobiety. Widok tego stworzenia wprawił ją w osłupienie. Już dawno nie korzystała z tego rodzaju poczty, już dawno właściwie przestała używać  magii. Jej różdżka leżała schowana głęboko w szufladzie i wyjmowana z niej była tylko od czasu do czasu. Zastanawiała się, kto mógł do niej napisać. Nie wiedziała. Podeszła do zwierzęcia i odwiązała list, który szybko rozwinęła. Jej oczy bacznie ślizgały się po tekście. Znała ten charakter pisma. Jej mina z minuty na minutę się zmieniała. Z głębokiego szoku przekształciła się w nikły uśmiech, aby w końcu przeobrazić się w złość. Zmięła kawałek pergaminu i wrzuciła go do torebki. Wyszła trzaskając drzwiami. Nie miała ochoty odpisywać na tą wiadomość. Nie teraz.

~*~

Blond włosy mężczyzna siedział w fotelu popijając Ognistą Whiskey. Musiał z kimś porozmawiać o całej tej sytuacji, która zaszła pomiędzy nim a byłą Gryfonką ubiegłego wieczora. Sam nie był do końca pewien, co miał o tym myśleć. Potrzebował osoby, z którą mógłby się tym wszystkim podzielić. Jedyną taką osobą był Blaise Zabini. Jego jedyny, a zarazem najlepszy przyjaciel. To właśnie on teraz siedział obok niego czekając aż jego znajomy przerwie tą uporczywą ciszę. Nie wiedział, dlaczego właśnie teraz Draco chciał się z nim spotkać. W krótkiej wiadomości napisał, że to pilne. Nie zastanawiając się ani chwili teleportował się do jego posiadłości. Od przeszło kwadransa trwali w ciszy. Chłopak nie odezwał się słowem. Rzucił jedyne krótkie cześć i z powrotem zaczął wpatrywać się w ścianę jakby na niej była wypisana odpowiedź na dręczące go pytania. Postanowił wziąć sprawę w soje ręce.
- Powiesz wreszcie, co to za sprawa czy będziesz tak milczał? - blondyn nic nie odpowiedział tylko podniósł szklankę i upił z niej łyk. Opuścił ją do poprzedniej pozycji i spojrzał na bruneta. Westchnął i zamyślił się, szukając odpowiednich słów.
- Nie zgadniesz, kogo spotkałem wczoraj u Charpentiera - wydusił z siebie w końcu coś, co układało się w miarę logiczne zdanie.
- Masz rację, zapewne nie zgadnę, więc czy mógłbyś mnie oświecić? - nie wiedział, o co w tym chodzi. Czy to właśnie to spotkanie wprawiło go w tak podły nastrój? Czy też może stało się coś, co nie powinno było się zdarzyć?
- Granger - Blaise był w szoku. Nie spodziewał się jej w takim miejscu. Ostatnia wzmianka, jaką słyszał o tej dziewczynie nie była pochlebna, ale niestety prawdziwa. Coś było nie tak. Tego był pewien.
- A wiesz, co w tym wszystkim jest najciekawsze? - kontynuował nie bacząc na dziwną reakcję swego towarzysza.
- Co? - chciał go ponaglić. Od środka zżerała go ciekawość. Natychmiast chciał wiedzieć jak przebiegało jego spotkanie z Granger’ówną. 
- To, że zmieniła swój wizerunek i dane osobowe - po czym wzruszył ramionami i utkwił swój wzrok w bursztynowym płynie. Zaczął pochylać szklankę raz w prawo, a raz w lewo patrząc jak napój obija się o jej ścianki.
- Jak wyglądała? - czyżby to, co słyszał było prawdą? Nie, to nie było możliwe. Nie ona. Nie największa cnotka ich rocznika.
- Miała długie czarne włosy i błękitne oczy - opis by się zgadzał. Pozostawał jeszcze tylko jeden nieodkryty element tej układanki.
- A imię? 
- Dlaczego jesteś taki ciekaw? - brunet nic nie odpowiedział tylko ponaglał go wzrokiem - Katie Sanderson
- O żesz kurwa! - zaklął siarczyście pan Zabini i gwałtownie wstał z łóżka, na którym wcześniej siedział. Zaczął chodzić w te i z powrotem po pokoju byłego ślizgona. On jednak nie przejął się podejrzanym zachowaniem swojego znajomego i kontynuował swoje rozważania.
- Chciałbym wiedzieć gdzie teraz pracuje, co robi - padło z jego ust. W tym samym momencie Blaise spojrzał na niego z tajemniczym błyskiem w oku. Dracon popatrzył na niego dziwnie. Podejrzewał, że on coś mógł wiedzieć - ty coś wiesz - rzucił z przekonaniem. Nie pytał, był pewien.
- Nie zgadniesz, czym się nasza mała szlamka zajmuje! - krzyknął podekscytowany Zabini. Wreszcie miał potwierdzenie opowieści jednego z kolegów.
- No dawaj - teraz i Malfoy'a zżerała ciekawość. Chciał wiedzieć, co takiego ukrywa przed całym światem.
- Dobrze, że siedzisz, bo to, co właśnie powiem zwali cię z nóg - posłał towarzyszowi drwiący uśmiech i kontynuował - otóż Granger jest - celowo ociągał się z momentem wyznania kumplowi tej jakże szokującej prawdy - prostytutką! - wykrzyczał zadowolony z siebie i padł na fotel, który stał obok jego przyjaciela.
- Nie wierzę. Granger, ta Granger prostytutką? Nie, to jakiś żart - nie wierzył w to. Szlama była jedyną dziewczyną, która się z nim nie przespała. Od zawsze udawała taką świętą, a tu proszę. Ciekawe, co skłoniło ją do podjęcia się takiego "zawodu". Doskonale wiedział jak się tego dowiedzieć i to osobiście. W jego głowie już utworzył się gotowy plan czekający tylko na realizację.
- Skąd wiesz? - i tak oto zaczęła się długa opowieść.


~*~

When the dark of the night comes around.
That's the time.
That the animal comes alive.
Looking for something wild.*

Za oknem zapadał zmierzch. Budziła się noc. To właśnie wtedy w niej ożywało dzikie zwierzę. Zapominała o tym, kim naprawdę była. Wyłączała swoją świadomość. Przestawała racjonalnie myśleć. Działała instynktownie - jak mechanizm zaprogramowany na pracę od zmierzchu do świtu. Gdy na dworze wstawał nowy dzień wybudzała się z letargu, a umysł dopadały wyrzuty sumienia. Taka już właśnie była. Robiła to, co musiała, bez względu na to, co to było. Usłyszała szczęk otwieranych drzwi. Odwróciła głowę od lustra i uśmiechnęła się lubieżnie. Show time.

***

* Kesha - Take it off

Ktoś zapytał ile opowiadanie liczy rozdziałów - 22
Reszta opowiadania powinna być publikowana jak dotąd - raz w tygodniu. Przerwa spowodowana była moją przeprowadzką.

8 komentarzy:

  1. obawiam się, że Malfoy nawiedzi Hermionę w pracy, szkoda mi dziewczyny; to straszne co ją w życiu spotkało, czekam na kolejny rozdział; jak dotąd Malfoy ukazuje się z najgorszej strony, mam nadzieję na stopniową metamorfozę

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja uwielbiam takiego Malfoya, bo własnie ma byc przecież taki - zimny i wyniosły. Szkoda, że nie wiemy co było w liscie...
    Rozdział świetny, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Ty przypadkiem nie publikowałaś kiedyś tego na Onecie? Mam wrażenie, że natknęłam się już na to kiedyś, połykając w całości wszelakie treści nt Dramione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Publikowałam to na Onecie. W Prologu o tym wspomniałam. Staram się poprawić błędy, które mi wtedy umknęły, a także jest spora liczba czytelników tego bloga, która nie zna tej historii. Jest to moje pierwsze Dramione i chcę by je także poznano.

      Usuń
  4. Właśnie tak mi się zdawało, że już to czytałam. Tylko mam wrażenie, że chyba przed zakończeniem blog zniknął chyba, że to ją jestem gapą i zgubiłąm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zagubiłaś bo opowiadanie zostało opublikowane w całości. Tutaj zresztą także pojawi się całość.

      Usuń
    2. W takim razie będę miała okazję przeczytać do końca ;)

      Usuń
  5. Zacznę od wymienienia wszystkich plusów które zachęciły mbie do czytania :
    1. Dramione - mój ukochany parring
    2. Akcja w Paryżu i wiele rzeczy związanych z Francją ( nawet nie wiesz jak się cieszę )
    3. Masz fajny styl pisania.
    4. Ładna szata graficzna.
    Pare innych jeszcze by się znalazło, ale nie będe wipisywać ;)
    Serio cudowny blog czekam na więcej :) I ostrzegam nie należę do ludzi cierpliwych więc nie zdziw się jeśli zacznę cię męczyć o nowy rozdział. Taka już jestem.
    Alicja
    Ps. Masz genialne miniaturki... Kocham je tak samo jak główne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy